3. Kiedy tornado zdarza się, gdy są u dziadków, dzień tak samo zmienia się w noc i liście tak samo się odwracają, i tak samo znikają samochody, a one dwie chowają się w szafie w przedpokoju, pełnej zabawek i gier ich taty z czasów, kiedy był w ich wieku. 

(Po angielsku/po hiszpańsku/po włosku)

Tulsa, 2004.

Kiedy tornado zdarza się, gdy są u dziadków, dzień tak samo zmienia się w noc i liście tak samo się odwracają, i tak samo znikają samochody, a one dwie chowają się w szafie w przedpokoju, pełnej zabawek i gier ich taty z czasów, kiedy był w ich wieku. Trudno im sobie wyobrazić, że kiedyś był w ich wieku, bo jest olbrzymi, ma ponad sześć stóp wzrostu, i siwą czuprynę, z której babcia żartuje, kiedy nie ma przy tym mamy, i wszyscy się śmieją, bo mówią, że na pewno osiwiał przez nią. Laurze i Sarze nie wolno mówić mamie o tych żartach – i obie przestrzegają zakazu.

U dziadków Laura pozwala zostawić w kryjówce zapalone światło, mimo że Sara jest jeszcze za mała na wiele z gier taty. Układają domino, ale Sara nie rozumie, na czym polega zabawa, i za wcześnie przewraca kostki. Bawią się kulkami, ale jak się można nimi bawić na małym skrawku wytartego dywanu. Jeśli będzie się je puszczać po podłodze, pogubią się i tyle.

Sara zawsze chce się bawić w operację – ze specjalnej lalki Sama należy powyjmować pęsetą wszystkie choroby. Trzeba bardzo uważać, bo jeśli dotknie się pęsetą ścianki którejś z jam, gdzie znajdują się choroby, lalce świeci się nos i zaczyna buczeć, i to znaczy, że się przegrało. Ale Sara uwielbia, kiedy Samowi świeci się noc, chichra się z tego, i nie rozumiejąc, że nie na tym polega zabawa, pyta Laurę, czy może spróbować zrobić to jeszcze raz.

Dziadkowie nazywają to, kiedy dziewczynkom wolno wyjść z szafy w przedpokoju, wyjściem na wolność, które świętuje się potem oranżadą i ciastkami. W domu Laurze i Sarze nie wolno pić oranżady, u dziadków więc piją, ile tylko zmieści im się w brzuchu, a potem idą się wyskakać po wielkim łóżku na piętrze, aż wreszcie są gotowe na wieczorne czytanie. Padają wtedy na stertę poduch w poszewkach nie do kompletu i poruszają rękami i nogami, jakby robiły orła na śniegu, a w głowach wypowiadają zdania równocześnie z babcią, która je czyta, bo dziewczynki zawsze proszą, żeby czytać im te same opowieści. Znają je na pamięć, ale i tak oblatuje je strach, kiedy babcia udaje czarownicę. Leżąc na plecach pod kołdrą, prostują się wtedy i nieruchomieją, a Sara prawie zawsze przysuwa się i przytula do siostry.